Witam wszystkich bardzo serdecznie :-) Dzisiaj zrobię bardzo krótką aczkolwiek treściwą recenzję różu firmy Sleek o nazwie Aruba. Ten kolor pochodzi z kolekcji Carribean, w której ukazała się również paletka cieni Curacao (którą uwielbiam!) oraz pout polish w odcieniu Bonaire. Róż zamknięty jest w małym, czarnym pudełeczku, ma 8 gramów. Co do samego koloru - ja lubię wszelkie mocne kolory i ten niewątpliwie zalicza się do nich :-) Jest to żarówiasty i wręcz neonowy odcień pomarańczy. Idealny na wiosnę i zbliżające się lato. Jego pigmentacja jest świetna, ale to już na pewno wiecie - jeśli nie z własnego doświadczenia, to może widziałyście zdjęcia i swatche na innych urodowych blogach. Jest bardzo trwały (na mojej mieszanej cerze wytrzymuje do 7 - 8 godzin), nie ściera się w ciągu dnia, nie blednie i mimo tak intensywnego odcienia, można z nim "pracować" i uzyskać bardzo delikatny i naturalny efekt. Polecam go zarówno przebojowym i odważnym dziewczynom, jak i tym, które nigdy nie próbowały tak "odjechanych" kolorów :-)

 |
Zdjęcie bardzo wiernie oddaje rzeczywisty kolor różu |
 |
Od lewej: nałożony w dużej ilości nieroztarty, nałoży w małej ilości roztarty. Jak widać, nie taki diabeł straszny :-) |
Hardcorowy kolor :D:D Nie mam, niestety nie pasują mi pomarańcze w żadnej formie...
OdpowiedzUsuńU mnie się trzymają te róże aż do demakijażu w niemal nienaruszonej formie - ale mam fajną skórę, wszystko wytrzymuje :D
Ja też mam fajną skórę bo również u mnie wszystko ładnie się trzyma aż do demakijażu :-) Wychodzę z takiego założenia iż każdy kolor da się oswoić :P
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-)
OdpowiedzUsuńPo roztarciu nie jest już taki groźny :-)
OdpowiedzUsuńOn w ogóle nie jest groźny :-)Jak taki piękny odcień może być groźny? :P
OdpowiedzUsuń